Czasami czuję trochę tak, jakby Ne demonstrowało mi jakiś obszar który mogę rozwijać i odkrywać; najczęściej żarcik albo niezobowiązujący pomysł, który mogę sobie przerabiać i mam z tego frajdę, ale gdybym sama musiała wejść w tę rolę, to bym się pewnie zmęczyła. Czuję tę statyczność - nowe zestawienie, nowy żart, jakiś zaskakujący oryginalny koncept są wyrzucane dla mnie jak zdjęcia z polaroidu, a ja wolę dochodzić do nowych rzeczy jak po nitce do kłębka albo rozwijać to co zastanę, co naturalnie zużywa więcej zasobów i trwa dłużej. ^^ Ni jest zanurzone w ideach, a Ne to taki generator, polaroid z pomysłami, które potem bierze w obroty i rozwija Si albo f. kreatywna u Ne-dominanta.Zakłopotany Manul pisze:Bo patrzysz na to jak dynamik. Ne jest określeniem warunków brzegowych. Ostatnio w rozmowie doszedłem z ILE do tego, ze Ne dominanci wyobrażają sobie definicje rzeczy, a nie rzeczy jako takie (i później ewentualnie te definicje dookreślają szczegółami, również zmysłowymi).Nieznośniczek Musztardella pisze:To dalej abstrakcyjnie i zabawkowo brzmi. :C Definicję rozumiem, przykład też, ale gdybym miała wyjaśnić jak to czuję - tak jak się czuje, że 2 + 2 to 4 bez definiowania składników i sumy - to że Ne jest po prostu małym obszarem Niozy. xD
Dociekanie, co można by było zrobić z czymś nie jest dla mnie trafnym ujęciem Ne, bo Ne przedstawia raczej możliwość i z racji swojej statyczności nie rozciąga tego na dynamiczne działanie, obróbkę, etc, od tego ma raczej wspomagające elementy (i mówię 'nie' znefowaceniu Ne

No to chyba sobie to z waszą pomocą przybliżyłam.


P.S. Te rozkminy sprawiły, że uważam model z plusami i minusami za bardziej naturalny. ;o
